Nadmierna ekscytacja, nadmiar energii u psa
Naukę chodzenia na luźnej smyczy powinno się zacząć już podczas pierwszych spacerów ze szczeniakiem. Ponieważ nie zawsze mamy możliwość wychowywania psa od początku jego życia, warto pamiętać o tym, że chodzenia na luźnej smyczy można nauczyć psa w każdym wieku.
Niektóre psy ciągną na smyczy, bo nikt ich nie nauczył, że nie jest to pożądany sposób spacerowania. Są i takie, które tak bardzo ekscytują się wyjściem z domu i są tak wrażliwe na bodźce, głównie zapachowe, że spacer z nimi jest nie lada wyzwaniem. Taki pies niejako zapomina o tym, że na końcu smyczy jest jego opiekun – chce obwąchać każdy krzak, każdy kawałek trawy, przywitać się z każdym mijanym psem i człowiekiem. Bywają też psy, które mają nadmiar energii i wyprowadzane na zbyt krótkie spacery lub wychodzące za rzadko ciągną na smyczy, bo potrzebują ruchu. Jednak każdego psa da się nauczyć chodzenia na luźnej smyczy, jeżeli umiejętnie do tego podejdziemy.
Krzyki, szarpanie smyczy – najczęstsze błędy opiekuna
To najczęściej popełniane przez opiekunów błędy. Pies ciągnie, a człowiek się irytuje, zaczyna więc przyciągać psa na smyczy do siebie. Często wykrzykuje też jego imię, licząc, że pies zrozumie, o co chodzi. Niestety w ten sposób nie zrozumie. Szarpanie smyczy sprawia, że pies nie tylko czuje się skołowany, ale też ma wyraźny dyskomfort i chce uciec, więc będzie ciągnął jeszcze mocniej. Do tego dochodzą jeszcze emocje opiekuna, które pies doskonale wyczuwa. W taki sposób nie da się nauczyć psa chodzenia na luźnej smyczy. Żeby osiągnąć sukces trzeba pracować systematycznie i ciężko, uzbroić się w cierpliwość i saszetkę ze smakołykami.
„Patrz” – podstawowa komenda dla psa
Żeby nauczyć psa chodzenia na luźnej smyczy zaczynamy od nauki komendy „patrz”. Chodzi o to, by pies skupił na nas uwagę. Najpierw pracujemy z psem w środowisku bez rozproszeń – np. w pokoju. Nagradzamy go za każde spojrzenie, za to, że skupił się na nas. Z czasem dodajemy komendę głosową „patrz” (albo jakiekolwiek inne słowo, treść komend jest dowolna, ważne, żeby się nie powtarzały i nie brzmiały podobnie). Na tym etapie nagradzamy psa za każde wykonanie zadania. Kiedy pies nauczy się skupiać na nas uwagę w pokoju, przechodzimy do kolejnego etapu i zaczynamy ćwiczenie na dworze, gdzie jest więcej zapachów, dźwięków i innych bodźców interesujących naszego psa znacznie bardziej niż ćwiczenie. Jeżeli uda nam się uwarunkować u psa komendę także w tych warunkach, zaczynamy naukę chodzenia na smyczy.
Skupienie, smakołyk – podstawowe elementy nauki psa chodzenia na luźnej smyczy
Początki mogą być trudne, ale spacery powinny być długie, choć niekoniecznie dalekie. Za pomocą smakołyków i skupiania uwagi uczymy psa, po której stronie powinien chodzić. Idąc, skupiamy na sobie uwagę psa i nagradzamy za każde spojrzenie i podążanie przy właściwej nodze. Nie jest to jeszcze modelowy spacer, bo pies idzie zazwyczaj z głową zadartą do góry i czeka na trzymane przez nas w ręce lub kieszeni przysmaki. Jednak to pozwala mu zrozumieć, że opłaca mu się iść przy nas.
Kolejny etap to już właściwa nauka. Kiedy pies zaczyna ciągnąć na widok innego psa, kota lub człowieka – zwracamy na siebie uwagę komendą „patrz” i nagradzamy. Nie musimy się martwić, że pies uzna, że został nagrodzony za ciągnięcie, bo sekwencja, którą zapamiętuje pies jest na tyle krótka, że zrozumie, że nagroda jest za to, że wykonał naszą komendę. I znów – zorientuje się, że mu się to opłaca.
Stajemy i czekamy
Zdarzają się też psy, które nie ciągną na smyczy jedynie na widok czegoś interesującego, tylko jest to ich stały sposób chodzenia. Wtedy mamy do wyboru dwie opcje. Albo wykorzystujemy skupianie uwagi, albo decydujemy się na opcję dla cierpliwych. Za każdym razem, gdy pies zaczyna wyrywać do przodu – zatrzymujemy się. Ruszamy dopiero w momencie, gdy pies poluzuje smycz. W tym przypadku nie musimy nagradzać smakołykami, nagrodą dla psa jest kontynuowanie spaceru. A pies, jak wyżej, orientuje się, że nie opłaca mu się ciągnąć, bo wtedy stoi. A stanie jest mniej atrakcyjne niż chodzenie.
Nie spodziewajmy się, że efekt tych działań będzie natychmiastowy. Jednak jeżeli będziemy konsekwentni, po kilku tygodniach powinniśmy zapomnieć o problemie.
Gadżety do nauki chodzenia psa na luźnej smyczy
Oprócz typowego szkolenia psa możemy pomóc sobie akcesoriami, które dostępne są we wszystkich sklepach zoologicznych. Wśród nich są szelki, obroże, smycze, w tym także bardzo popularne flexi, kolczatki itd. Zanim zdecydujemy, w co będziemy ubierać naszego psa na spacer, warto dowiedzieć się, jak działają poszczególne akcesoria i które z nich mogą pomóc rozwiązać problem ciągnięcia. Jednak traktujmy je jako pomoce dydaktyczne, a nie coś, co załatwi sprawę za nas.
Obroża czy zwykłe szelki dla psa – co wybrać?
Każde z tych rozwiązań ma swoje dobre i złe strony. Obroża pozwala mieć znacznie lepszą kontrolę nad psem i ułatwia np. szybkie odciągnięcie go od innego psa czy człowieka. Jednak jest dla psa znacznie mniej wygodna i przy niektórych rasach niewskazana ze względu na możliwość uszkodzenia aparatu oddechowego psa. Szelki z kolei dają psu większą swobodę, ale utrudniają kontrolowanie ruchów psa. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, które rozwiązanie jest lepsze. Warto przetestować oba i zdecydować, co jest wygodniejsze zarówno dla psa jak i dla opiekuna.
Szelki easy walk
Jedno z najlepszych rozwiązań pomagających w nauce chodzenia na luźnej smyczy. Szelki składają się z pasa grzbietowego i dwóch pasów piersiowych, z których jeden ma element zaciskowy i miejsce do przypięcia smyczy. Ponieważ szelki zapinane są z przodu ich konstrukcja sprawia, że kiedy pies ciągnie to nie idzie do przodu, tylko odwraca się w stronę prowadzącego go opiekuna. Trzeba jednak pamiętać, że są to szelki treningowe, których nie używa się na stałe. Co więcej, z racji swojej budowy, krępują one nieco ruchy psa, nie nadają się więc na wybiegi czy na długie spacery z linką.
Kolczatka – dlaczego jest niewskazana dla psa?
Nie powinna znaleźć się w tym zestawieniu, jednak trzeba o niej wspomnieć, bo wciąż wielu szkoleniowców poleca ją jako sposób na uporanie się z problemem ciągnięcia. Sposób nieskuteczny i najgorszy z możliwych. Niezależnie od tego, czy kolczatka jest metalowa czy plastikowa – nie stosujmy jej, bo jedyne, czego nauczymy w ten sposób psa, to agresji lub lęku. Dlaczego? Mechanizm działania kolczatki jest taki, że kiedy pies ciągnie – kolczatka wbija mu się w szyję i zadaje ból. Zadaje ból niezależnie od tego, czy pies ma gęste futro czy nie, czy jest duży czy mały. W jaki sposób pies odbiera sygnał z kolczatki? Mechanizm jest prosty. Pies idzie na smyczy, z daleka widzi innego psa. Zaczyna ciągnąć, bo jest go ciekawy. I nagle sygnał bólowy z kolczatki. Za drugim razem sytuacja się powtarza – na horyzoncie jest inny pies, a nasz prowadzony na kolczatce zaczyna ciągnąć – dostaje sygnał bólowy. W ten sposób pies warunkuje sobie to, że wcale nie ciągnięcie, a obecność innego psa wiąże się z bólem. Co oznacza, że jest to coś nieprzyjemnego. Dlatego za kolejnym razem może chcieć zaatakować. Sam sposób może się wydawać pozornie skuteczny, bo pies na kolczatce może ciągnąć mniej, by uniknąć bólu. Jednak po zdjęciu kolczatki problem wróci. Dodatkowo kolczatka może spowodować uszkodzenia tchawicy, krtani czy kręgów szyjnych.
Nie można zapominać jednak, że żadne akcesoria nie załatwią sprawy same. Bez pracy z psem nie uda się osiągnąć etapu, w którym pies po prostu będzie chodził koło nas na luźnej smyczy.
O autorze
Anna Łukaszuk – behawiorystka psów i kotów, właścicielka praktyki koterapeuta.pl. Kotami zajmuje się od kilkunastu lat. Szczególnie lubi poświęcać się socjalizacji, czyli przygotowywaniu dzikich lub lękliwych kotów do funkcjonowania z człowiekiem. Prowadzi koci dom tymczasowy, ma na koncie dziesiątki udanych adopcji oraz rozwiązanych problemów behawioralnych u kotów schroniskowych i właścicielskich. Prywatnie opiekunka czterech kotów i psa.